sam środek jej duszy? Starała się uspokoić i znów zasn

sam środek jej duszy? Starała się uspokoić i znów zasnąć, lecz sen nie nadchodził. Leżała wstrząśnięta, dopóki letnie promienie słońca nie wtargnęły do komnaty. 11 Gwenifer zaczęła nienawidzić dnia Zielonych Świątek, kiedy co roku Artur wysyłał informacje, że każdy z jego starych towarzyszy powinien przyjechać do Kamelotu, by odnowić przymierze. razem z przedłużającym się pokojem i coraz większym rozproszeniem rycerzy, co roku przybywało ich mniej, większość miała obowiązki we własnych domach, rodzinach, posiadłościach. i z tego Gwenifer była rada, ponieważ te zjazdy zbytnio przywodziły jej na pamięć tamte dni, kiedy Artur nie był dodatkowo chrześcijańskim królem, lecz nosił znienawidzony sztandar Pendragona. W Zielone Świątki należał do swych rycerzy i ona nie znajdowała dla siebie miejsca. Stała teraz za nim, jak podpisywał 2 tuziny kopii, które przygotował jego skryba, po jednej dla każdego z lennych królów i dla mnóstwo dawnych Rycerzy Okrągłego Stołu. – Dlaczego w tym roku wysyłasz do nich specjalne zawiadomienia? Z pewnością i bez tego wszyscy ci, którzy nie mają pozostałych obowiązków, i tak przyjadą. – W tym roku to nie należy – powiedział Artur i obrócił się do niej z uśmiechem. Zauważyła, że zaczynał siwieć, choć był tak jasnowłosy, że nikt tego nie mógł dostrzec, chyba żeby stanął szczególnie około. – Chcę zapewnić takie turnieje i bitwy, by wszyscy ludzie uświadomili sobie, że legion Artura stale umie walczyć. – główkujesz, że ktokolwiek w to wątpi? – możliwe że nie. Ale bywa ten człowiek, Lucjusz, w Mniejszej Brytanii, Bors przysłał mi informacje, i tak jak wszyscy moi lenni królowie przyszli mi z pomocą, kiedy Saksoni i ci z Północy chcieli zawładnąć tą ziemią, tak ja jestem zobowiązany przyjść im z pomocą. On się nazywa cesarzem, i to rzymskim! – A ma jakieś prawo, by być cesarzem? – spytała Gwenifer. – Czy musisz pytać? Z pewnością mniejsze niż ja. Nie ma już żadnego rzymskiego cesarza od ponad stu lat, moja żono. Konstantyn był cesarzem i nosił purpurę, a po nim Magnus Maksymus, który wyjechał aż za kanał i starał się zostać wielkim cesarzem, ale przenigdy nie powrócił do Brytanii, i Bóg jeden wie, co się z nim stało i gdzie umarł. A po nim Ambrozjusz Aurellianus zjednoczył naszych ludzi przeciwko Saksonom, a po nim Uther i przypuszczam, że każdy z nich mógł się nazywać cesarzem, ja dodatkowo, lecz mnie należy, że jestem Najwyższym królem Brytanii. Kiedy byłem chłopcem, czytałem trochę historii Rzymu i to nic nowoczesnego, że jakiś początkujący uzurpator zdobywa sobie lojalność jednego czy dwóch legionów i rości sobie prawa do purpury. Ale tutaj, w Brytanii, trzeba czegoś więcej niż sztandaru z orłem, by zostać imperatorem. bo czyli to Uriens byłby cesarzem tych ziem! Po niego zresztą też posłałem, już dawno nie widziałem mej siostry. Gwenifer nie odpowiedziała na to, nie wprost. Wzruszyła ramionami. – nie mam ochoty, by te ziemie znów dotknęła wojna, by rozdarły ją zmagania się... – Ani ja – powiedział Artur – myślę, że każdy król woli mieć pokój. – Nie jestem ta pewna. Niektórzy z twoich rycerzy przenigdy nie przestają rozprawiać o tych dawnych dniach, kiedy od rana do nocy walczyli zapobiegający Saksonom. A teraz odmawiają tym Saksonom chrześcijańskiej wiary, bez względu na to, co nakazują biskupi. – Nie sądzę, by tęsknili do wojennych lat – powiedział Artur, znów uśmiechając się do swej królowej. – myślę, że żałują tych dni, – kiedy wszyscy byliśmy nowo-upieczeni, i bliskości, która nas łączyła. Ty przenigdy nie tęsknisz za tymi dniami, żono? Gwenifer poczuła, że się rumieni. Zaiste, dobrze je pamiętała... i te dni, kiedy Lancelot